PO POWROCIE.
No i miesięczny pobyt w Polsce należy już do przeszłości. Tak szybko upłynął ten czas ,że aż trudno uwierzyć ,że minął cały miesiąc. Choć w ostatnim poście rozpisałam się na temat mojego wypoczynku, nie próżnowałam tak całkowicie. Poza haftowaniem ,udało mi się zrobić porządek z muliną.Nabyłam drewnianą skrzyneczkę, którą potraktowałam emalią akrylową do drewna i przecierkami,i której dodałam rysunki wykonane na lnie-moje pierwsze próby z papierem transferowym. Teraz wygląda tak.
To że mam wspaniałego brata ,wiedziałam już od dawna, ale żebym o tym nie zapomniała, co jakiś czas przypomina mi o tym na różne sposoby. Tym razem sprawił mi maszynę do szycia-ŁUCZNIK-TELIMENA2030. Dla mnie cudeńko, o jakim marzyłam. Jeszcze tego samego dnia, kiedy mi ją dostarczono ,twardo przystąpiłam do rozgryzania jej tajników. A muszę tu zaznaczyć, że nigdy w życiu nie miałam do czynienia z żadną maszyną do szycia, więc wszystko, łącznie z nawlekaniem nici ,było dla mnie jak czarna magia. No, ale udało się i następnego dnia spróbowałam sobie coś uszyć. Ponieważ już od jakiegoś czasu na różnych blogach przyglądam się , szytym tam ,rozmaitym woreczkom, wybór mój padł właśnie na woreczek-woreczek na bieliznę. Górę wykończyłam ściegiem a la greckim ,przyszyłam punktowo sznureczek do wiązania, dodałam jeszcze rysunek i całość prezentuje się tak.
Pięknie dziękuję za Wasze komentarze pod ostatnim postem. Cudowne uczucie wiedzieć, że to co się tworzy, robi wrażenie, że się podoba. Pozdrawiam Was serdecznie i gorąco ,i życzę udanego tygodnia.