wtorek, 26 lutego 2013

CHRZEST.CZ.2.

 
Witajcie
Dzisiaj druga odsłona tego co przygotowałam, tym razem w kolorze blue-dla chłopca. Tak sobie myślę ,wspominając chrzest mojej Natalki, że to najprzyjemniejsza część greckiego chrztu-prezenty dla dziecka. Dla mnie nie był to przyjemny dzień, bo grecki chrzest, jest jak dla mnie zbyt brutalny-Grek się pewnie ze mną nie zgodzi, bo to taka religia i tradycja. Jednakże dla mnie rozbieranie dzieciątka do naga, i gwałtowne zanurzanie go całego   w wodzie przez obcego mężczyznę-popa, którego juz sam widok(czarny strój, zarośnięta brodą twarz)musi być przerażający, napawa mnie samą przerażeniem. Póżniej jeszcze obcięcie garści włosków i smarowanie całego oliwą, wszystko w otoczce ciężkiego zapachu kadzidełek .Następnie pop wygłasza modlitwy, a rodzice chrzestni wraz z rodzicami i przeważnie  bardzo płaczącym  dzieckiem ,krążą wkoło wokół księdza i  chrzcielnicy .Płakałam jak bóbr. Słyszałam opinie ,że dziecko tak wysmarowane powinno być przez 3 dni, bez kąpieli,  ale do tego juz się nie dostosowałam i zaraz po powrocie do domu- sama delikatnie wykąpałam Natalkę .Dzieci i owszem później o tym zapominają, ale ja do tej pory nie mogę oglądać nagrania z chrztu Natalki.

No ale przejdźmy do przyjemniejszych rzeczy. Szycia.

Kiedy zaczynam szyć to albo mam nikły zarys tego co powstanie, albo wręcz przeciwnie , za dużo pomysłów na  wykonanie jednej rzeczy. Kiedy szyję  to mam takie momenty przez które muszę przebrnąć, ponieważ jakiś element w szyciu nastręcza mi nieco więcej trudności. Tak jest z wiankami. Ogólnie lubię je szyć, wycinanie, zszywanie, przewracanie na 2 stronę , wypełnianie- z tym wszystkim doszłam juz do wprawy, ale później jest właśnie ten moment-zszycie ze sobą poszczególnych elementów wianka-tu jeszcze zawsze muszę się nieco pomęczyć ,żeby efekt był taki jak chcę.

 

 Za to później czeka najprzyjemniejsza część -jego dekorowanie  .Wianki które do tej pory pokazywałam jak i ten z tego posta były raczej delikatnie dekorowane, ale najwyraźniej się rozkręcam, bo kolejne które powstaja są bardziej strojne.


W ogóle dekorowanie , czy to wianków, czy skrzydełek, czy ubranek lub woreczków to sama frajda. Tutaj muszę zaznaczyć ,że pomysł przyszycia tildowego wykroju królika do poduszki i woreczka, który to pomysł przypisałam T. Finnanger, nie należy do niej. To jedna z blogowiczek-koronka go wymyśliła. Ja znalazłam w internecie kilka podobnych prac, ale jak powiedziała sama zainteresowana  ,wszystkie miały źródło właśnie u niej. Zapraszam więc do ogladania

 




 



 

 


To by było na tyle dzisiaj. Jeszcze trochę pomeczę Was" chrzestnymi":-) dekoracjami, Obiecuje jednak ze kolejny z tej serii będzie ostatn i.Na jakiś czas ;-). Tymczasem życzę Wam udanego tygodniu i jak najwięcej powodów do usmiechu. 
 
 

sobota, 23 lutego 2013

CHRZEST.CZ.1.

Witajcie.
Jakże miło , kiedy można wygodnie usadowić się  w fotelu lub na kanapie i spokojnie wertować ulubione blogi . Taką przyjemność zamierzam sobie sprawić dziś wieczorem. Zasłużony odpoczynek po całym tygodniu. Dla mnie był wyjątkowo pracowity ze względu na szycie i nie miałam wtedy czasu na blogowanie czy inne przyjemności. Jak wspomniałam ostatnio , poproszono mnie o uszycie kilku rzeczy dla dziewczynki i chłopca na chrzest-takie które stanowić będą pamiątkę , prezent, oraz kilku dekoracji wielkanocnych. Dziś więc zapraszam do obejrzenia tego co powstało dla dziewczynki.
 
WIANEK I OBRAZEK
Obrazek z ciuszkami już robiłam parę razy, ale tym razem wykorzystałam pomysł Ateny i wszystko umieściłam w ramce.
 
ŚPIOCHY
 
 
 
 
WORECZEK Z KRÓLICZKIEM
 
SKRZYDEŁKA ANIELSKIE
 
Poniżej kilka ozdób , które można przymocować do świecy(dość dużej), tutejsza tradycja.
SERDUSZKO


KWIATKI

 
KSIĘŻNICZKA NA ZIARNKU GROCHU


 
Powstał również ten dość duży obrazek-księżniczka na ziarnku grochu-laleczkę można oczywiście wyjąć. Muszę przyznać ,że szycie tildowych ozdób, to zawsze duża przyjemność, a efekt zawsze miły dla oka.
Udanego weekendu dziewczyny.

poniedziałek, 18 lutego 2013

MADE IN CHINA.BLUE PART 2


Jak sam tytuł mówi, dzisiaj będzie kolejna część moich dekoracji w kolorze blue. Tym razem chińska porcelana, którą dostałam ,na życzenie, od mojej mamy. Okres świetności miała już za sobą, ponieważ przestała pełnić w moim rodzinnym domu jakąkolwiek funkcję i spoczywała sobie w szafie. Ja uwielbiam jej kolor(niebieski?-nigdy bym się tego po sobie nie spodziewała;-))i wzorki. Przy okazji pokażę Wam w końcu moją kolejna mosiężną szkatułkę i konturowy domek - szklarenkę, lampion.

 
 
 
 
 
 

A to juz moje pierwsze wiosenne ogrodowe kwiatki-krokusy.


 
 Ostatnio zostałam poproszona o wykonanie kilku prac na chrzest dla dziewczynki i dla chłopca, oraz kilka ozdób wielkanocnych. Praca wre i niedługo zacznę pokazywać Wam jej wyniki.Szkoda tylko ,że czas kurczy się tak nieubłaganie Tymczasem życzę  Wam udanego tygodnia.
 

środa, 13 lutego 2013

MADE IN ENGLAND .BLUE.PART1.

Witajcie.

Okazuje się ,że nawet w greckim klimacie można złapać przeziębienie. Choć skutecznie udało mi się opanować je u mojej Natalki, dzień później sama padłam jego ofiarą. Tak więc ostatnie półtora tygodnia otoczona chusteczkami do nosa i stosikiem tabletek kurowałam się. To co najbardziej dolega mi w takich stanach, to poza obtartym nosem, ciągłe zmęczenie .Każda czynność, mam wrażenie, wydłuża się niemiłosiernie. No , ale ponieważ to już za mną , z energią  przystąpiłam  do ponownego działania, szycia i pstrykania zdjęć .Żeby poprawić sobie nastrój  i poczuć się wiosennie wprowadziłam do mieszkania , nieco więcej koloru. Ponieważ u mnie taka ochota na bardziej kolorowe wnętrze jest dość nietrwała, przyznaję ,że mam w posiadaniu znikomą ilość takich przedmiotów, i jak się okazało głownie niebieskich. Tak więc dominującym kolorem, poza oczywiście bielą , szarością i czernią , został niebieski.




 Talerzyki z angielskiej porcelany, odkryłam w zeszłym roku, juz kiedyś o nich pisałam TU.






Poduszka ze wzorem toile de jouy, to zeszłoroczny zakup w Ikei.Przy okazji możecie zobaczyć moja drugą koronę.

 No a na koniec  przedstawiam Wam nowego członka naszej rodzinki." Tebeli(imię wymyslił Tolis, oznacza leniuszka, którym przyznaję jest ten psiak)Przywędrował" do nas od pewnej bardzo biednej kobiety. Rodzeństwo pewnie trafi niedługo na ulicę , bo właścicielki nie stać na pokarm dla reszty psiaków. Nie chcę pisać za dużo jak żyje się psom i kotom w Grecji , bo to dla mnie koszmar. Jeśli ktoś jest ciekawy niech sam poszuka w googlach(między innymi TU). Ja cieszę się ,że udało nam się pomóc choć jednemu, choć przed nami trudny orzech do zgryzienia, bo nasz Rex, delikatnie mówiąc, nie toleruje innych psów ,innych zwierząt na "swoim terytorium. No cóż ...cierpliwości, cierpliwości .



Tymczasem pozdrawiam Was cieplutko i do zobaczenia wkrótce.